...tu panuje w komentarzach i to jest zdumiewające.
Aronofsky przedstawił swoją wizję jednego z chrześcijańskich mitów i nawet taki blockbuster wyszedł mu dobrze i dobrze się to oglądało, z odpowiednią dozą przyjemności wynikającej z czysto estetycznych walorów filmu jak i dramaturgii wydarzeń.
Kufa, to jest naprawdę przyzwoicie nakręcony i zagrany film. O co wam ludzie chodzi?
Oczywiście "Czarny łabędź", "Zapaśnik", "Requiem dla snu" czy "Pi" to inna para kaloszy, ale czy reżyser nie może czasem odpocząć? Tym bardziej, że nawet odpoczywając zrobił coś niezłego.